Jedni pamiętają Family frost, a ja bardziej pamiętam to. Ta sama muzyczka, gość który krzyczy przez lekko przesterowany mikrofon i poleca świeże owoce.
Takich sprzedawców spotkać można u nas w mieście od ponad 20 lat.
Pamiętam, jak za dzieciaka zawsze chciałem coś w takim obwoźnym stoisku z owocami i warzywami kupić. Nie pamiętam jednak czy kiedykolwiek to zrobiłem, czy mi się udało, ale zaciesz i odczucie takiej innej formy zakupu było.
W późniejszych latach chciałem uchwycić na nagraniu, ale zazwyczaj a to rejestrator był rozładowany a to nie mogłem go znaleźć.
Siostra wysłała mi jako głosową na Telegramie. Akurat była w mieście i uznała za ciekawe, więc zarejestrowała. Nagranie jakimś z obecnych Samsungów.
Z jednej strony sentyment, a z innej ta muzyczka trochę creepy z takiej odległości i w ogóle. ;)